HELENA Z ZANÓW STANKIEWICZOWA
HELENA Z ZANÓW STANKIEWICZOWA
e-mail:
www:

HELENA STANKIEWICZ


Helena z Zanów Stankiewiczowa

- prawnuczka Tomasza Zana „Promienistego” (1796-1855)
- działaczka społeczna, autorka wspomnień i wierszy

BIOGRAFIA

Urodzona 7 lipca 1904 r. w Duksztach (obecna Republika Litewska), córka Tomasza Zana (1876-1950) i Teresy Dowgiałło (1884-1945). Do wybuchu I wojny światowej (1914 r.) mieszkała w majątku swego ojca w Poniemuniu na Litwie, następnie z rodziną w Rosji, gdzie przebywała do wybuchu Rewolucji Październikowej. Do Polski powróciła w 1919 r. Uczyła się w gimnazjum polskim w Kownie (Litwa). Po maturze, w 1925 r. wyjechała do rodziny w Polsce. Studiowała na wydziale rolniczym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W 1926 r. wyszła za mąż za Kazimierza Stankiewicza (1894-1973) i zamieszkała z mężem w majątku Berżeniki (obecnie Litwa). W 1927 r. urodziła się ich córka Maria (zm. 1940), a następnie Krystyna (1931) oraz syn Józef (1936).

Po wybuchu II wojny światowej cała rodzina została zmuszona do opuszczenia majątku i zamieszkania w Wilnie. Helena Stankiewicz była żołnierzem Armii Krajowej Okręgu Wileńskiego. W 1945 r. Kazimierz Stankiewicz został wywieziony do łagru sowieckiego w Saratowie (skąd wrócił w 1949 r.) a reszta rodziny znalazła się w Warszawie.

Mieszkała na warszawskim Żoliborzu, przy ulicy Zygmunta Krasińskiego 20. Po wojnie pracowała jako kierowniczka stołówki i magazynierka w magazynie narzędzi medycznych. Zmarła 14 kwietnia 1996 r. w Warszawie. Pochowana 18 kwietnia tegoż roku, na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (kwatera K, rząd 4).


TWÓRCZOŚĆ WSPOMNIENIOWA I POETYCKA

Na początku lat 90. XX wieku w Londynie ukazały się wspomnienia Heleny z Zanów Stankiewiczowej pt.: „Pani na Berżenikach”, spisane przez Wojciecha Wiśniewskiego. Książka stanowiła nieformalną II część, wydanych wcześniej, rozmów z bratem Heleny Stankiewicz, Tomaszem Zanem (1902-1989), pt.: „Ostatni z rodu. Rozmowy z Tomaszem Zanem”.

Publikacja, bogato ilustrowana fotografiami archiwalnymi, stanowi niezwykłe świadectwo historii ziemiaństwa polskiego na Wileńszczyźnie w II Rzeczpospolitej a potem w powojennej Polsce, w wieku XX. Jest także historyczną opowieścią o losie rodu Zanów. Uzupełnia ją korespondencja autorki z Czesławem Miłoszem.

Helena z Zanów Stankiewiczowa była także autorką wierszy, będących świadectwem losu tych wszystkich, którzy zmuszeni zostali do opuszczenia swych domów na Kresach II Rzeczpospolitej, m.in.:


„W małym mieszkanku”

W małym mieszkanku na trzecim piętrze
Mieszkanko małe lecz duże wnętrze
Dwa pokoiki małe i ciasne
Lecz miejsca dużo bo serce własne
Nie mamy wielkich tu możliwości
Dać ludziom chcemy trochę radości
Kochać tradycje ojców najświętsze
W małym mieszkanku na trzecim piętrze
Nie ci co szumni nie ci co butni
Ale stroskani prawdziwie smutni
Dla Was otwarte serc naszych wnętrze
W małym mieszkanku na trzecim piętrze


oraz


„Maki”

O maki wy promieniste
Płatki macie jak ogień czerwone
Pod oknem gdzie jabłonie cieniste
Rosłyście w dni szczęściem olśnione
Tak was było wiele tak wiele
Mówiono mi: „zrywaj bo mało”
Dzisiaj rosną osty pokrzywy i chmiele
Bo tam gospodarza nie stało
A gospodarz po ciężkich zmaganiach
Ma mieszkanko na pięterku w mieście
Ma balkonik a w skrzynkach szczypiorek
Ma ogródek po latach nareszcie
W długiej skrzynce też rośnie nasturcja
I maciejka liljowa skromniutka
By pamiętał gospodarz że kiedyś
Właścicielem był większego ogródka
Idź na balkon i zrywaj szczypiorek
Tak go dużo więc zrywaj do woli
A że maki tam zarosły chwastami
Niech Cię serce gospodarza nie boli


BIBLIOGRAFIA:

Publikacje książkowe:

”Pani na Berżenikach. Rozmowy z Heleną z Zanów Stankiewiczową”
(rozmowy przeprowadził Wojciech Wiśniewski; Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1991, ISBN 0-85065-222-7; wydanie 2: Wydawnictwo LTW 2003, ISBN 83-88-73630-2)


”Ostatni z rodu. Rozmowy z Tomaszem Zanem”
(rozmowy przeprowadził Wojciech Wiśniewski; Editions Spotkania, Paryż 1989, ISBN 2-86914-048-7)

Leonard Perepeczko (1900-1996), „W łagrach na «saratowskim szlaku»” (seria: "Biblioteka Zesłańca"; posłowiem i przypisami opatrzył Aleksander Srebrakowski; Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Wrocław 1993)


Recenzje i publikacje prasowe:

Krzysztof Masłoń, „Smak wileńskiego chleba”, „Rzeczpospolita”, 16.05.1992

Alina Gutek, „Pamięć i trwanie”, „Zwierciadło” nr 8/1751, sierpień 1992

I. Miklasiewicz, „Trochę Wilna w Warszawie czyli spotkanie z prawnuczką Promienistego – Heleną z Zanów Stankiewiczową”, „Spotkanie” (Wilno), nr 8/32, sierpień 1995

Mariusz Kubik, „Helena z Zanów Stankiewiczowa. Wspomnienie. W pierwszą rocznicę śmierci”, „Gazeta Wyborcza” (-„Stołeczna”), 14.04.1997


ŹRÓDŁO:

Wikipedia Wolna Encyklopedia
http://pl.wikipedia.org/wiki/Helena_Stankiewicz


OPRACOWANIE TEKSTU:

Mariusz Kubik
http://www.mariuszkubik.pl
e-mail: kmarius@op.pl


* * *


HELENA Z ZANÓW STANKIEWICZOWA

WSPOMNIENIE. W pierwszą rocznicę śmierci

Przechodząc przez próg małego mieszkanka na warszawskim Żoliborzu, widziało się od razu
starszą panią siedzącą przy dużym stole i uśmiechającą się na widok gościa. Potem oczom przybysza ukazywały się liczne, oprawione i wiszące na ścianach fotografie. A między nimi ta jedna - portret Tomasza Zana „Promienistego", najbliższego przyjaciela Adama Mickiewicza, pradziada gospodyni domu Heleny Stankiewiczowej.

Było coś niezwykłego w atmosferze tego domu, nie tylko ze względu na wszechobecność sławnego antenata, ale i piękne kresowe zwyczaje, jakie zachowały się wśród domowników. Osobowość gospodyni sprawiła, że małe mieszkanko stało się przystanią dla wszystkich pamiętających jeszcze czasy litewskich dworów: krainy zielonych lasów i czystych jezior, kultywowania wielowiekowej tradycji i wychowania w duchu tolerancji i przyjaźni. Skrawek tej krainy istniał po latach w środku Warszawy. Istniał w opowieściach, ożywiających przywoływane na fotografiach postaci, i pieśniach rozbrzmiewających w czasie dawnych litewskich wieczorów w rodzinnym gronie, a obecnie z wiernością odtwarzanych przez grającą na pianinie panią Helenę. Wzruszająca była panująca tu gościnność i serdeczność, o czym mógł przekonać się każdy, kto panią Helenę znał i odwiedzał. Gościnność w domu pełnym kwiatów i zapachów litewskich potraw przyrządzanych ręką troskliwie opiekujących się „Panią Matką" i Jej domem dzieci. To wszystko sprawiało, że gość przybywający do żoliborskiego mieszkanka czuł się uhonorowany i zaszczycony w sposób szczególny, a spędzone tam godziny wydawały się minutami upływającego dziwnie szybko czasu.

Kim była gospodyni tego szczególnego domu? Urodzona w 1904 r. w Duksztach, majątku swego ojca Tomasza Zana (wnuka Zana „Promienistego"), wzrastała w atmosferze ostatnich lat istnienia zaborów. Matka Jej, Teresa z Dowgiałłów, przedsiębiorcza i odważna osoba o wielkim autorytecie, była równocześnie kobietą towarzyską i pełną uroku. W domu bywało zawsze wielu gości, czasem tak sławnych, jak Szymanowski, Rubinstein, Osterwa czy Władysław Raczkiewicz, pełniący ówcześnie funkcję wojewody wileńskiego. Natomiast ojciec Tomasz Zań, absolwent UJ, administrator i zarządca kilku majątków ziemskich, bywał w domu rzadko, a kiedy powierzona mu przez Walerego Sławka tajna misja rozmów z rządem litewskim zakończyła się w 1921 r. niepowodzeniem, opuścił Litwę, przenosząc się do centralnej, a później południowej Polski.

Dzieciństwo Heleny Zanówny upływało w Poniemuniu, jednym z majątków ojca, opisywanej m.in. przez Zygmunta Glogera dawnej warowni krzyżackiej, z przerobionymi na spichlerze murami obronnymi. W tym ogromnym pałacu z niezliczoną ilością schodów i korytarzy znajdowało się wiele pamiątek związanych z historią rodu. Obrazy, portrety „Promienistego", umieszczona w przeszklonej serwantce jego złota papierośnica - podarunek księcia Adama Czartoryskiego, liczne książki. I jeszcze weranda, z bezpośrednim widokiem na Niemen...

Młoda Helena uczęszczała do polskiego gimnazjum w Kownie. Nie był to dobry czas dla Polaków. Aż do 1928 r. Litwa pozostawała z Polską w stanie wojny. Utrudniony kontakt listowny, trudności z akceptacją polskiej przynależności, a nawet ograniczenia polskich nabożeństw - to wszystko bardzo komplikowało porozumienie i współżycie tak wiele mających ze sobą wspólnego narodów. Święta Bożego Narodzenia Helena spędzała z matką w Warszawie i Zakopanem, razem z mieszkającym tam podówczas ojcem. To w tych czasach, w zakopiańskiej willi babki Boruta, poznała przebywających tam przy różnych okazjach Kasprowicza, Żuławskiego, Stryjeńską czy Witkacego.

Po uzyskaniu matury Helena Stankiewiczowa studiowała na Wydziale Rolnictwa UJ. Już wtedy zaręczona z Kazimierzem Stankiewiczem (po odrzuceniu - podobno - oświadczyn samego Szymanowskiego!), poślubiła go po powrocie z Krakowa w 1926 r. Zamieszkali w majątku Berżeniki, zajmując się hodowlą zwierząt i pielęgnowaniem roślin (zwłaszcza słynnych w świecie „jabłek berżenickich"). Prowadzili również pensjonat dla gości z całej Polski przyjeżdżających na kresy latem.

Idyllę przerwał wybuch wojny. Stankiewiczowie zostali zmuszeni do opuszczenia majątku. Sowietyzacja, a w 1941 r. najazd hitlerowski, dopełniły rozmiaru tragedii wielu polskich rodzin. Nie ominęła ona i rodziny pani Heleny. Działająca w podziemiu matka Teresa Zanowa została aresztowana przez gestapo i wywieziona do Ravensbruck, gdzie zmarła. Także Kazimierz Stankiewicz, aresztowany pod koniec wojny przez NKWD, spędził w sowieckich łagrach blisko cztery lata.

„Niewłaściwe" pochodzenie i nadchodzące z Saratowa listy nie ułatwiały Helenie Stankiewiczowej egzystowania w nowych warunkach. Po przybyciu do Polski Ludowej i zamieszkaniu w Warszawie spadły na Nią podwójne obowiązki zapewnienia bytu dla siebie i dorastających dzieci - Krystyny i Józefa; przystosowania się do jakże innej, w porównaniu z poprzednią, rzeczywistości. Pojawiła się niepewność jutra potęgowana tęsknotą za przebywającym w łagrach mężem. Po szczęśliwym powrocie z ZSRR Kazimierz Stankiewicz podjął pracę w Biurze Odbudowy Stolicy, co znacznie poprawiło skromne warunki materialne rodziny.

Przez wiele lat w domu tym znajdowali swoistą „skrzynkę kontaktową" liczni Wilniucy, których również nie oszczędził okrutny los historii. Pod koniec życia pani Helena stała się współautorką bardzo poczytnej i popularnej książki „Pani na Berżenikach". Wojciech Wiśniewski, również autor książki „Ostatni z rodu" (o bracie pani Heleny - Tomaszu), stworzył w ten sposób swoisty dwugłos wspomnień o świecie, który dawno przeminął, a dzięki wspomnieniom został odtworzony i wyjątkowo pięknie utrwalony.

Dzięki książce poznałem historię życia pani Heleny, a Ją samą kilka lat temu -jako maturzysta - również osobiście. Raz jeszcze przekonałem się wtedy o wyjątkowej osobowości pani Heleny, dla której pojęcia serdeczności, gościnności czy wierności ideałom zachowały raz na zawsze obowiązującą aktualność. Zawsze, kiedy przyjeżdżałem do Warszawy, czekały na mnie rumiane jabłka na srebrnej tacy i obiad przyrządzany jak za dawnych, kresowych czasów. Miało się - jak nigdy - poczucie bycia oczekiwanym; świadomość, że jest się kimś ważnym, bez względu na posiadane osiągnięcia. Wysłuchiwałem pisanych przez panią Helenę wierszy; dawno zasłyszanych, lecz dotąd pamiętanych melodii wygrywanych z pamięci na domowym pianinie; wzruszających opowieści o losach najbliższych zapisywanych w prowadzonym przez gospodynię domu dzienniku. Od Niej uczyłem się, że ważne w życiu są nie tytuły i zaszczyty, ale bezinteresowność, serdeczność i uczucia dla bliskich. Pamiętam te słowa i teraz, kiedy pani Heleny już nie ma...

MARIUSZ KUBIK

„Gazeta Wyborcza” („Stołeczna”), 14 kwietnia 1997 r.

* * *